Uszycie koszuli planowałam już od dłuższego czasu. Miałam pewne obawy, czy podołam, ale przyznam się szczerze, że uszycie pewnego rodzaju trudnej rzeczy ( dla mnie był to Płaszcz w kolorze kurkumy ) spowodowało, że stała się dla mnie ta rzecz wewnętrznym motywatorem i pcha mnie śmielej przez kolejne bardziej skomplikowane meandry szyciowe 🙂 I dlatego pewnie zdecydowałam się na tę koszulę. A raczej zwę ja ” koszulopodobną”, bo – nie oszukujmy się- brak jej klasycznych atrybutów koszuli takich jak kołnierzyk, mankiety, zapięcie na guziki. Ale prawda jest taka, że ja tego typu koszul na dzień dzisiejszy nie potrzebuję. Wolę takie w wersji na co dzień, które nie krępują ruchów a kołnierzyki nie wrzynają się w szyję. Poza tym – staram się uczyć nowości metodą małych kroczków, nie chcąc zrazić się do tematu, gdy mi absolutnie nie wyjdzie. Więc kiedyś targnę się pewnie na koszulę z prawdziwego zdarzenia. Ale póki co- małe kroczki :), które eliminują wielkie niepowodzenia 🙂
A teraz do meritum- moja koszulopodobna prezentuje się następująco:
Moja koszulopodobna posiada rozcięcia : przy dekolcie i na bocznych szwach. Pierwszy raz szyłam tego typu rozcięcia. I pragnę donieść, że szyje się je całkiem przyjemnie. To przy dekolcie wykończyłam pliską ze skosu . I ku mojej radości – nic nie faluje, nic nie odstaje . Rozcięcia na bokach to po prostu podwinięta podwójnie tkanina. W oryginale prowadziły one niemalże do talii. Ja je zdecydowanie skróciłam nie chcąc, by mi niepotrzebnie wiało tu i tam.
Subtelną ozdobą przy dekolcie są marszczenia, które próbowałam zrobić najpierw zwykłą fastrygą – ściągając ją, lecz za nic w świecie nie mogłam jej utrzymać w ryzach. No ni jak nie chciała mi wyjść docelowa długość marszczeń z przodu 7 cm , z tyłu 11. Zastosowałam się do tego triku (klik) i powiem szczerze, że jestem bardzo zadowolona z efektu. Żadnych nitek mi nie zrywało (a raczej używam niespecjalnie wyszukanych – najzwyklejszych poliestrowych zamawianych hurtowo z allegro), za to pięknie i równomiernie marszczyło.
No i wiązane mankieciki – a raczej ciekawa ozdoba rękawków. Oj bardzo mi się spodobał ten pomysł. Muszę go koniecznie w przyszłości powtórnie wykorzystać, bo mam wrażenie, że ładnie wysmukla ręce 🙂 No i to frywolne wiązanie – takie nietypowe. Burda kazała wykończyć zygzakiem, ja zdecydowałam się na ścieg ozdobny jako taki detal od siebie. Niestety nie udało mi się na zdjęciach uchwycić tego białego ściegu, na białej tkaninie.
A tak prezentują się mankieciki jeszcze niezawiązane :
Przyznam się szczerze, że jak dotąd nigdy nie mierzyłam wykrojów na papierze. Dopiero ostatnio o tym przeczytałam ( choć wcześniej już też się z tym spotkałam ) i dopiero teraz do mnie dotarło, że może pora wdrożyć to w życie i uniknąć tak częstego zwężania przeze mnie bezkształtnych co niektórych „worków”. I rzeczywiście- to jest prosty, a dla mnie genialny patent. Ja bardzo wiele wykrojów muszę zwężać po przymiarce a tak mogę już na etapie kopiowania wykroju wnieść najważniejsze poprawki. Tak zrobiłam przy tej koszulopodbnej. Pomierzyłam siebie – biust , talia , biodra, rękawy – po czym wykrój. Wyszło mi, że powinnam skroić rozmiar 36 bez zapasów na szwy , a jedynie dodać po 1cm na szerokości rękawów i pogłębić ciutkę podkroje pach. I tak zrobiłam, wzięłam oczywiście pod uwagę naturalne właściwości tkaniny ( rozciągliwość ) i praktycznie nie musiałam nic więcej dopasowywać po przymiarce 🙂 Także szczerze polecam ten trik z mierzeniem wykroju 🙂
Tą swoją pierwszą koszulą jestem zachwycona. Jest wygodna i dokładnie takiego kroju, jakiego chciałam. Szukałam czegoś zbliżonego wcześniej wśród sklepowych asortymentów, niestety bezowocnie. Dlatego strasznie mi się temat szycia tego typu koszulopodbnych z naturalnej i przewiewnej tkaniny spodobał, bo bardzo dobrze się w nich czuję. Więc oświadczam wszem i wobec, że będą powstawać w mojej skromnej domowej pracowni kolejne, w podobnych klimatach egzemplarze 🙂
Koszula na manekinie:
I kilka ujęć od wewnątrz:
Zdj. w plenerze- Karolina Grembowska , na manekinie – ja
Od strony technicznej :
Wykrój : Burda 11/2015 model 109 B, rozmiar 36 bez zapasów na szwy, za wyjątkiem dodania 1cm zapasu na szew na szerokości rękawów
Modyfikacje w wykroju: –
Materiał: popelina ( bawełna + elastan) , zużyłam 1,80m szer. 1,50m i pozostało mi jeszcze na skromną bluzkę dla synka