Szycie dla mojej córki to czysta przyjemność. Taka kruszyna, a jakże ona lubi jak się dla niej szyje ! A sukienki to uwielbia w szczególności. Zdecydowanie, widać z daleka, że mała kobietka z niej rośnie. Zgodnie ze swoimi szyciowymi postanowieniami na rok 2018 chciałam w końcu dla niej poszyć małe słodkie ubrania i ten cykl rozpoczęłam, uważam że całkiem owocnie sukienką z falbanami na ramionkach, którą widzieliście już tutaj. Tym razem uszyłam jej sukienkę na podobnej zasadzie co poprzednia – tj. wykorzystując bazowy wykrój na bluzę, którą pierwotnie szyłam synkowi (klik) odpowiednio ją modyfikując. Ot i cała filozofia 🙂
Falbany, ach falbany
W to, że falbany są wdzięcznym, uroczym urozmaiceniem przy małych dziewczęcych ubrankach chyba nikt nie wątpi. Zatem i tym razem nie mogło ich zabraknąć ! Przecięłam przód sukienki w poziomie i wszyłam pomiędzy obie części suto zmarszczony podwójnie złożony prostokąt, który stworzył falbankę.
Z tyłu rozcięcie ze sznureczkiem z bawełnianej lamówki, by bez problemu przełożyć główkę. Aczkolwiek dostrzełam, że główka 2,5 latki jest już jednak proporcjonalna w stosunku do reszty ciała i tak naprawdę nie ma potrzeby na te dodatkowe powiększania dekoltu, by wcisnąć głowę. Bye bye rozkoszne, dziecięce zapięcia przy dekoltach! No… chyba, że ozdobne 🙂 Rośnie mi to dziecię, rośnie !
Rękawy zaś wykończyłam – muszę tu dopowiedzieć, bo jakoś w ogóle tego na zdjęciach nie widać – wpuszczając w tunel cieńką gumkę. Fajniejszy byłby efekt, gdyby całe rękawy były szersze, a przynajmniej byłoby to bardziej widoczne, ale takie rozwiązanie wypróbowałam po raz pierwszy i okazało się całkiem fajne. Muszę to kiedyś wykorzystać przy szyciu jakiejś cieniutkiej bluzki dla siebie 🙂
Tkanina, co robi robotę
To, że w dziecięcych ubrankach tkanina może grać pierwsze skrzypce pewnie też wiecie. Wystarczy fajny, wzorzysty jersey jak w tym przypadku + całkiem prosty krój i dziecię wygląda bardzo wdzięczne. Ja tak właśnie postąpiłam przy tej sukience – jedynym urozmaiceniem przy tak bogatej dzianinie jest właściwie ta falbana. Dodaje smaczku i moim zdaniem nic już więcej nie trzeba. Uśmiech na twarzy dziecka mówi sam za siebie, czyż nie ? 😀
Pochwalcie się koniecznie jeśli postępujecie w podobny sposób jak ja, tj. szyjecie dzieciom ubranka modyfikując basicowe wykroje.W wieku, gdy zależy nam, by było naszym milusińskim wyjątkowo wygodnie jestem zdania, że plan pt. sprawdzony wykrój + fajna dzianinka to rozwiązanie zwiastujące zawsze szybkie powodzenie 🙂 Chyba, że macie inne ( ambitniejsze 😀 ) metody na sukces ? 🙂
Pozdrawiam ciepło, Natalia