Pamiętacie szyte przeze mnie torby z papieru? Pierwsza, z błyszczącego papieru była dla mnie, druga dla mojej mamy. Są bardzo wygodne i pojemne. Moją testowałam w konkretnych warunkach, tj. wracając z zapakowaną po brzegi ciężkimi zakupami z marketu, w dodatku w porządnym deszczu – żadnym tam kapuśniaczku! A powrót trwał nieskromne 2 godziny, więc jakby jakieś szwy chciały puścić, papier podrzeć, uchwyty naderwać – miały do tego niebywałą okazje. Ale, i tu pozytywne moje zaskoczenie- absolutnie nic jej nie zaszkodziło.
Czasem potrzeba coś udoskonalić
Zatem skoro ona taka super, och i ach, to o co chodzi z tym udoskonaleniem. A o to, że o ile jej uroda ( choć to kwestia subiektywna bardzo ) i wygoda w pełni satysfakcjonują, to jej funkcjonalność trzeba było nieco dopieścić. W szczególności musiałam popracować nad zabezpieczeniem przed pogubieniem drogocennych skarbów, które na co dzień nosi przecież w takiej torbie każda kobieta. Padło zatem wyzwanie – i to w dodatku z ust mojej mamy ( więc nie było mowy o wykręceniu się 😉 ) , by wszyć w nią podszewkę. Miała być skromna, z jedną kieszonką na zamek, i tyle. Ale ta skromność mnie w pełni nie uszczęśliwiała, i o ile w swoim egzemplarzu wykonałam taką prościutką, by przekonać się, że uda mi się do papieru doszyć od wewnątrz bawełnę, o tyle mamie uszyłam podszewkę na ciut wyższym poziomie. Postarałam się , co będę mamie żałować!? 😉
I tak moja wersja posiada skromną podszewkę z kieszenią na zamek + zapięcie magnetyczne.
To była pierwsza moja próba z podszewką do takiej torby, więc użyłam zalegającej w szafie bawełny w grochy i teraz trochę żałuję, bo jest po prostu brzydka i nie pasuje kolorystycznie do tej torby absolutnie. Tu był mój błąd, no ale cóż… zrehabilitować się mogłam na podszewce dla mej rodzicielki.
I tu dobór bawełny już bardziej przemyślany. Zaszalałam też z detalami : kieszeń na zamek ( na portfel ) , kieszeń na chusteczki, kieszeń na telefon i 3 te wihajstry na długopisy, ołówki, pomadki. Do tego oczywiście zapięcie magnetyczne. Do pełni szczęścia zabrakło tu tylko jeszcze jednej kieszeni – na okulary 😉 Nic to – będę musiała uszyć kolejną torbę, a do niej idealnie zorganizowaną podszewkę 😉
A wiecie, że podszewkę zanim przyszyłam do papieru- przykleiłam klejem biurowym Magic, który stał się dla mnie rewelacyjną fastrygą w kleju?
I jeszcze ostatnie dwa zdjęcia, tzw. „na mnie” i ” na kanapie” 😉
Tak się jeszcze zastanawiam, zmierzając już ku końcowi dzisiaj, czy zdarza Wam się kierować jakością , odszyciem i funkcjonalnością podszewki przy zakupie torby? Albo ze mnie taki freak, co to właśnie niedawno kupił swoją torbę codzienną z uwagi na piękną podszewkę z milionem przegródek 😉
Pozdrawiam Was ciepło,
Natalia