Ostatnio udało mi się wygrać w konkursie zorganizowanym przez Washpapa Polska arkusz impregnowanego papieru tzw. washable paper ( dokładniej – celuloza impregnowana lateksem ). To materiał, który wygląda i zachowuje się jak skóra, szyje jak papier, i w dodatku można go prać! Cały ten zgrany miks spowodował, że byłam szczerze zaintrygowana możliwościami tejże materii! Producent informuje nas, że papier ten wykorzystywany jest do produkcji pudełek, ubrań, toreb, notesów, kalendarzy a w szczególności przez producentów jeansów do metek ( ha! kto by pomyślał, do metek !? 🙂 ) . Poczyniłam więc kilka próbnych gadżetów, by móc wyrobić sobie o nim zdanie i śpieszę się z Wami podzielić moją opinią 🙂
Testowałam arkusz papieru w kolorze Antyczny Ciemny Cydr. Pierwsze wrażenie – wow! – jak to się mieni! A druga strona niczym ciemny papier ! Jak to się fajnie ugniata i szarpie! Im więcej gniecenia, tym lekko zmiękczamy materię i nadajemy jej charakterystyczny, postarzany charakter. W dodatku zauważyłam, że jak potraktować błyszczącą stronę żelazkiem o temperaturze jak dla bawełny – pogłębimy dodatkowo wrażenie postarzenia . Bomba! Czegoś takiego jeszcze nie widziałam! Machnęłam więc szybko dwa kwadransowe projekty, jak kosmetyczka i pudełko na drobnostki /osłonkę na kwiatek.
Szyje się przyjemnie. Faktycznie jak papier. Nie trzeba obrzucać zapasów. Można śmiało prasować. Nie można tylko szpilkować, bo pozostaną dziurki. Więc wskazane w tym przypadku klipsy. Do ozdobnych stebnowań świetnie sprawdzi się grubsza nić, jak do jeansu chociażby . Cienka spowoduje, że będzie widać nieestetyczne dziurki po igle. Trochę musiałam pobawić się z naprężeniami nici, gdy zszywałam kilka warstw, w dodatku łącząc washpapę z tkaniną, ale to chyba naturalne.
Papier ten jest naprawdę genialnym pomysłem, zwłaszcza gdy szukamy czegoś do bardziej kreatywnych rozwiązań. I o ile świetnie się go szyje, domowa stebnówka daje sobie radę bez zająknięcia, o tyle – jakże to to się wyrwraca na prawą stronę… Ciężko , oj ciężko! Drewniane łyżki do wypychania rogów nawet nie pomagają, po prostu papier jest pieruńsko sztywny ! Obie rzeczy – kosmetyczkę i pudełko wywracałam dłużej aniżeli szyłam. A i tak cierpliwości już mi nie starczyło, by wszystkie rogi idealnie powywracać!
Ale, ale ! Jest nadzieja – producent ostatnio wypuścił na rynek papier impregnowany w rolce informując również, że jest on znacznie bardziej miękki aniżeli ten w arkuszu przez co zdecydowanie łatwiej go wywracać. Poza tym rodzajów washable paper w arkuszach jest co najmniej kilka i słyszałam opinie, że niektóre są nieco bardziej miękkie. Podejrzewam , że ten wybrany przeze mnie był jednym z twardszych po prostu. Z chęcią skuszę się niebawem na ten rolkowy, bo tak naprawdę dla mnie jedyny minus w tej całej celulozie pięknie zaimpregnowanej – to właśnie te problemy z jej wywróceniem tuż po zszyciu.
Na koniec wkleję Wam jeszcze zdjęcie swojej pracy finałowej w konkursie o którym pisałam na wstępie, tj. abażura na lampę wykonanego właśnie z washpapy. Wygrać nie wygrałam, choć świetnie się bawiłam i poznałam kilka niezwykle uzdolnionych manualnie osób :). Nagrodę główną wygrała zaś Joanka Z. za swoją lisią nerkę ( o, tę ), która faktycznie jest przeurocza i wygrana zdecydowanie tutaj zasłużona !Brawa ! 🙂
A mój abażur, prezentuje się tak. Tylko ciii, bo nie użyłam do jego ” uszycia ” ani nitki, ani maszyny ! 😉
A czy Wy słyszeliście o takim papierze? Może mieliście już z nim do czynienia? Jak Wasze wrażenia? Powiem Wam w tajemnicy, że ten papier tak mnie zaintrygował, że jeszcze z nim nie skończyłam 😉 Jestem w trakcie szycia kolejnej rzeczy z jego udziałem, tym bardziej o nieco większym stopniu skomplikowania, bo pojemnej torby. Niebawem Wam ją pokażę 🙂